W stronę tradycji.

sie 27, 2016

Umiłowanie liturgii, troska o nią, chęć poznania Mszy świętych ludzi Kościoła zaprowadziły nas ostatnio na Ogólnopolskie Spotkanie Wiernych Tradycji Łacińskiej – Tradicamp w Rzędkowicach. Byliśmy tam od 3 do 10 lipca.
Przy okazji recenzji książki „Życie na pełnej petardzie” wspomniałam Wam, że mój mąż interesuje się Mszą Świętą w starym rycie i to on był inicjatorem naszego wyjazdu.
Muszę się przyznać, że choć na Mszy z częściami stałymi po łacinie byłam, to jednak we Mszy Trydenckiej uczestniczyłam pierwszy raz.

Jakie były moje wrażenia? Ratunku! Nie znam postaw! A można było poczytać mężowskie książki przed wyjazdem, tyle tego ma… Że też wcześniej na to nie wpadłam.
Z odpowiedziami jakoś sobie radziłam, bo albo je znam (kilka lat nauki łaciny i trochę porządnych szkół liturgii i modlitwy w ramach formacji Ruchu Światło –Życie), albo był przygotowany śpiewnik.

Do tego od pierwszej Eucharystii dzieciaki dały popis swoich wszystkich najgorszych możliwości. Normalnie delikwentów wyprowadzam z kościoła i za pierwszym razem tak robiłam, potem w rozmowie ksiądz kapelan zapewnił, że dzieci kapłanom na mszach trydenckich nie przeszkadzają do czasu, aż za obrus nie ciągają, bo na starej Mszy kapłan jest bardziej skupiony (więcej o mszy świętej z dzieckiem tu i tu).

A właśnie, ksiądz kapelan… Właściwy człowiek na właściwym miejscu. Człowiek nie tylko pełen wiedzy, ale i pasji do tego, co robi i czego uczy. Do tego niezwykle skromny i sympatyczny.

Podczas Tradicampu poznałam kilka Mszy wotywnych.. Były stare pieśni, był chorał gregoriański. Uroczyste procesje… Piotruś za każdym razem próbował zdmuchnąć świeczki ministrantom przechodzącym obok. Bezskutecznie. Kiedy przystępujemy do Komunii nawołuje też niam, ale na razie mu mówię tajemnicze „jak będziesz duży”, choć w duszy chciałabym, by jak najwcześniej przyjmował Ciało Pana (kilk).

Choć spotkania Tradicamp oficjalnie nie są rekolekcjami, jest to naprawdę Boże spotkanie. Program dnia przewidywał oprócz Eucharystii Godzinki, Anioł Pański i Nieszpory, a dla zainteresowanych warsztaty chorałowe lub ministrantury. W piątek byliśmy na krótkiej pieszej pielgrzymce, w sobotę podczas Kany Rzędkowickiej świętowaliśmy rocznicę uchwalenia Motu Propio. Do tego codzienne dwukrotne spotkania integracyjne w luźniejszej atmosferze, gdzie naprawdę były interesujące rozmowy dotyczące Kościoła i jego nauki (po Mszy, na luzie – przy kawie herbacie i „nadzwyczajnym ciachu”, a wieczorem „bez kadzidła”, za to moderowane przez kapłana – przy ognisku). Dużo było mowy o związkach i małżeństwach niesakramentalnych. Dyskusje czasami były bardzo gorące! Ksiądz jednak zaznaczał, że zawsze w trosce o zbawienie czyjejś duszy, warto napominać. Z tego miejsca Ciociu, drogie koleżanki, apeluję do Was o powrót do chrześcijańskich wartości! Pojawiły się pytania o miejsce takich par w kościele (wspólnota Sychar, duszpasterstwo małżeństw niesakramentalnych) teraz i w przyszłości.





Była mowa o Wczesnej Komunii Świętej. Dziękuję Liliannie, że podzieliła się swoim doświadczeniem w tym zakresie. Iwona gorąco namawiała mnie na edukację domową. Mam w tej chwili taki mętlik w głowie w tym zakresie!
Uczestnicy byli w różnym wieku, z reguły członkowie duszpasterstw tradycji katolickiej. Przyjechała młodzież, przyjechali dorośli i całe (bywa, że i wielodzietne) rodziny. O wielu rzeczach dowiedziałam się pierwszy raz, ale i nasze głosy (moje i latoroślowego taty) były przyjęte z entuzjazmem. Mieliśmy okazję dać świadectwo o Krucjacie Wyzwolenia Człowieka i kilka osób nam za te słowa dziękowało. Daliśmy świadectwo o narodzinach dziecka naszego znajomego małżeństwa, gdzie tytuły profesorskie zmuszały matkę do aborcji, a dzidzia urodziła się cała i zdrowa, mama przeżyła i teraz wygląda kwitnąco (klik), mówiliśmy też o postawie naszego kolegi, który przeciwstawił się nieuczciwości w swojej pracy, postawił wszystko na jedną kartę, zaryzykował jej utratę, a wywalczył dobro.
Latoroślowy tata wspominał o ciekawej myśli z książki, którą niedawno czytał. Wiadomo, w historii papiestwa byli i papieże, którzy delikatnie mówiąc nie byli przykładem moralnym. Wiadomo, nikt nie jest bez grzechu, ale niektórzy te grzechy mają niewątpliwe. Ale kim my jesteśmy, by to oceniać, gdy sam Jezus na swojego następcę wybrał Piotra, który przecież trzykrotnie się Go zaparł.

W czasie Tradicampu księża wygłosili kilka nauk, jedna z nich bardzo mi pomogła. Szkoda, że od niej nie zaczęło się spotkanie. Kapłan w homilii mówił o tym, ze msza jest przede wszystkim Ofiarą Chrystusa i jeśli nie rozumiemy Mszy, po prostu adorujmy Chrystusa w Jego męce. Wiadomo, że liturgia jest niepojęta.
Tradicamp zbiegł się w czasie z propozycją kard. Saraha o sprawowaniu Eucharystii ad orientem. Osobiście posłuszna nauczaniu Kościoła przyjmę Jego wytyczne.
Z wyjazdu skorzystały też nasze dzieci. Na Tradicampie miały swoich rówieśników do zabawy, starsze dzieci też chętnie (i z własnej woli) opiekowały się Latoroślami. Piłka, piaskownica, dziecięce ganianie…. Dziękuję zwłaszcza Ricie za opiekę nad Kasią i Piotrkowi za opiekę nad Piotrusiem. Nieskromnie powiem, że Piotruś był maskotką obozowiska
Plan dnia pozwalał na liczne gry sportowe i zabawy plenerowe. Latoroślowy tata grał m.in. w piłkę nożną. Zastanawialiśmy się nad grą terenową, ale ostatecznie wybraliśmy intensywne zwiedzanie okolicy (o tym wkrótce), pielgrzymki do miejsc najbliższych (w przygotowaniu) lub … leżenie plackiem pod gruszą.

Kolejny raz okazuje się, że świat jest mały. Poznałam sąsiadów moich rodziców i syna kucharki parafii, w której się wychowywałam
Do domu wróciliśmy zadowoleni i zaproszeni na Tradiclaramontanę – pielgrzymkę na Jasną Górę. Kto wie?

Źródło: http://latorosle.pl/strefa-wiary/2761/

FOTOGALERIA

VIDEOGALERIA

Chcesz dostawać nowe aktualności na e-mail? Zapisz się do Newslettera!

ZAPRASZAMY

Zapisz się do Newslettera!

Dołącz do naszej listy mailingowej, aby otrzymywać najnowsze wiadomości od naszego zespołu ds. Tradicamp.

Pomyślnie wysłałeś wiadomość!